Przepis jest polsko-polski. Najtypowszy z najtradycyjniejszych. Z dodatkiem smietany do ciasta.
We Wloszech chrusty smazy sie jak Italia dluga i szeroka, z tym, ze roznie, w roznych regionach sie nazywaja. W Kampanii nosza nazwe chiacchiere (czytaj: kiakiere). Podaje sie je razem z czekoladowym kremem - sanguinaccio. Jak wskazuje nazwa sangue = krew, w przeszlosci produkowano go z dodatkiem krwi wieprzowej, ktora nadawala kremowi lekko kwaskowaty posmaczek. Na poczatku lat 90 tych zabroniono dodawania krwi do kremu.
Faworki smazy sie na zakonczenie karnawalu - wloski tlusty wtorek - martedi grasso :-)
Faworki
250 g maki pszennej
3 zoltka
3- 4 lyzki smietany (okolo 100 ml)
szczypta soli
lyzka spirytusu lub octu lub wodki lub innego alkoholu
do posypania cukier puder
lub
do ciasta mozna dodac troche mielonego pieprzu i zrobic je w wersji slonej bez posypywania cukrem (to juz inowacja)
Z powyzej podanych skladnikow zagniatamy elastyczne ciasto. Jako, ze faworki naleza do tzw. ciast wybijanych, po zagnieceniu, energicznie okladamy je walkiem lub rzucamy ciastem o blat. Wyrabiamy i wybijamy, wyrabiamy i wybijamy... tak dobre pare minut. Pozniej odstawiamy ciasto pod przykryciem, na jakas godzine.
Dzielimy ciasto na 4 czesci i walkujemy, najcieniej jak nam sie uda. Ciasto jest sprezyste i prawie wcale nie trzeba go podsypywac maka przy walkowaniu. Ja do walkowania uzywam maszynki do makaronu. Platy rozwalkowanego ciasta kroimy na paski o szerokosci ok. 3 - 4 cm i dlugosci 15 cm. Na srodku faworka robimy niewielkie naciecie i przewlekamy przez nie jeden koniec ciastka.
Smazymy na smalcu lub oleju. Najlepiej malymi porcjami, bo po wrzuceniu na tluszcz, szybko robia sie zlote. Nalezy je natychmiast dosmazyc z drugiej strony i natychmiast wyjac. Odkladamy na papierowy recznik w celu odsaczenia nadmiaru tluszu, ale musze przyznac, ze recznik byl prawie nieotluszczony.
Faworkow nie slodzilam, bo dopiero nastepnego dnia mialam zaniesc je w gosci. Maz wrocil z wieczornej zmiany i wtrabil w nocy polowe ciastek. Rano stwierdzil, ze byly dobre, ale moglam dodac tez troche pieprzu.
Pieprzu ???
Tak to dowiedzialam sie, ze tesciowa robila chrusty i w wytrawnej wersji :-)
Resztki posypalam cukrem pudrem, dalam do sprobowania sasiadce i zanioslam tesciowej i szwagierce.
Ostatkowy wtorek spedzilismy w miejscowosci Acerra. To trzecia co do wielkosci gmina neapolitanskiej prowincji. Slynie z karnawalowej parady przez cale miasto. Parada zaczyna sie okolo 16 tej i konczy pozno w nocy. W tegorocznym pokazie wzielo udzial 7 specjalnie przygotowanych pojazdow tzw. CARRI. Sredni koszt takiego wozu to okolo 10 tysiecy €. Figury robione sa z namoczonych gazet, papieru usztywnionych klejem z maki i pozniej obsuszonych. Pozniej przygotowana konstrukcje ustawia sie na platformie. Pojazd sie ozdabia, robi instalacje elektryczna i audio - bo gdy zapada zmrok calosc jest podswietlana i gra muzyka na calego :-) Nalezy tez wynajac ciagnik, ktory pozniej pociagnie calosc. Pojazdy konstruowane sa przez grupy osob prywatnych i aby zamortyzowac koszty szuka sie roznego rodzaju sponsorow, stad tez na wozach umieszczone sa szyldy reklamowe. A to bar, a to miesny, a to studio fotograficzne ....
Nr 1 przedstawial premiera Wloch - Monti i obecnego papieza Benedykta XVI. Przed wozem tanczyla liczna grupa przebrana za ekscentryczne zakonnice, w rozowych sutannach w wersji mini.
Nr 2 inspirowany saga Harry Potter.
Nr 3 sexy kroliczki Playboya :-) Ten woz byl moim zdaniem najskromniejszy.
Nr 4 przedstawial bohaterow popularnej we Wloszech kreskowki "Braccio di ferro" (zelazne ramie) - Popeye. Popeye jest marynarzem. W ustach wieczna fajka. Na ramieniu wytatuowana kotwica. Zawsze w zanadrzu ma puszke szpinaku. Po jego zjedzeniu dostaje nadprzyrodzonej sily, dzieki ktorej ratuje z kazdej opresji Olivie, o ktorej wzgledy zabiega.
Nr 5 to chyba Fiona i smok ze Shreka ??? Woz prowadzi grupa przebrana za Poliszynela - neapolitanska Pulcinelle. Faktycznie postac Pulcinelli stworzona zostala wlasnie w Acerra.
Nr 6 Super Mario Bross i jego sobowtory :-)
Nr 7 zaglowiec z Piratami z Karaibow.
I jeszcze pare zdjec "strzelonych" przechodniom.
Przebieraja sie nie tylko dzieci ...
Cale szczescie, ze gdy bylismy ludzie sypali sie tylko kolorowymi konfetti a mlodziez pryskala sie piankowanymi spray'ami. Gdy zapadl zmrok zaczelo sie obrzucanie swiezymi jajkami :-))) Surowo zabronione zreszta.
Nie wiem ktory woz wygral w karnawalowej paradzie. Pozniej dopisze zwyciezce. A Wam, ktory sie najbardziej podobal?
Dla mnie przebijem jest nr 1 i tańczące zakonnice:-)) Pozdrawiam
RispondiEliminaCudowne stroje - wszystkie! Jestem fanką HP, więc stroje uczniów Hogwartu mi się bardzo podobają.
RispondiEliminaA chiacchiere cudownie wyglądają!
Pozdrowienia cieplutkie:)
ale kolorowo! tam się świętuje na całego! nie wiem czemu u nas obchodzone święta typu tłusty czwartek czy inne ograniczają się do minimum. Faworki jak widzę , elegancko napowietrzone więc i kruchutkie. Nie pomyślałam nigdy o słonej wersji. Jak zaczną się mecze piłki nożnej w Euro to nasmażę mężowi do przekąszania. Pozdrawiam serdecznie
RispondiElimina@ Dziewczyny widze, ze opinie sa rozne i rozne typy wozow. Ja sie nie wypowiadam, bo jestem po stronie :-)
RispondiEliminaJa stawiam na piracki trojmasztowiec;-) A faworki? Mmmm...na pewno byly pyszne!:-)
RispondiEliminaBellissime chiacchiere e che bel carnevale.
RispondiEliminaA pesto
@ kachna faworkow nie jadlam.Odchudzam sie :-) Zrobilam tylko. Jakos nie moge wytrzymac bez chocby akcemtu karnawalowego, ale mezowi smakowaly.
RispondiElimina@ isaporidelmediterraneo - grazie :-) Carnevale di Acerra ho visto per la prima volta. Si,è veramente bello.
mieszkam tu wiec bylam na biezaco, zabawa przednia, pozdrawiam autorke i dziekuje za przepisy
RispondiElimina