Wisnie. Nie bede ukrywac, ze to nie sa jedne z owocow, ktore uwielbiam. Wiadomo kwasne.
Zaczelam je doceniac, gdy .... zobaczylam je we Wloszech po okolo 7 latach, od mojego przyjazdu. Dokladnie 3 lata temu dostalam 3 kg wisni od kolegi meza. Od tego samego kolegi, ktory zapoznal mnie z likierem ze strakow karobu. Wisnie byly marne. Male, jasne. "To maja byc wisnie?" - tak sobie wtedy pomyslalam. W ogrodku przydomowym moich rodzicow, byly 2 piekne wisnie. Pamietam czarne, wielkie owoce. Byly prawie slodkie ...
No coz nie bede przeciez darowanemu koniowi zagladac w zeby. Z pierwszych darowanych wisni zrobilam likier wisniowy. Mam go jeszcze do dzis i musze powiedziec, ze lata mu sluza. Im straszy tym nabiera smaku. Rok pozniej sloiczek dzemu. W tym roku dostalam 5 kg i postanowilam zrobic wisnie w syropie. Przepis miki z forum Kuchnia .
1 kg wiśni
0,7 kg cukru
"Wiśnie wydrylować, zasypać cukrem, pozostawić na dobę. Zlać sok, wiśnie pozostawić w garnku a sok zagotować, zalać od razu owoce i odstawić na ok 12 godzin. Znów zlać sok, zagotować i jw. Tak powtarzam rano i wieczorem co najmniej 5 razy. Po ostatnim przekładam do wyparzonych słoików i odwracam do góry dnem. Trzymają się świetnie, wolę takie niż konfiturę z wiśni a i mniej zachodu niż przy smażeniu konfitury. A spróbujcie tak zrobione śliwki węgierki! Są jak daktyle w syropie. Pycha."
Ja najpierw wisnie umylam. Dobrze odsaczylam. Pozniej usunelam ogonki. Zwazylam. Na kazdy kilogram przygotowalam 0,7 kilograma cukru. Nastepnie usunelam pestki i zasypalam cukrem. Pozniej postepowalam wg przepisu miki. Podczas gotowania syropu odszumowalam go. Gdy zalane syropem wisnie ostygly przechowywalam je w lodowce. Jesli chcecie, mozecie zlany syrop gotowac tylko raz dziennie, przez 5 kolejnych dni.
Wisnie sa przepyszne !!! Na wpol kandyzowane.
Serdecznie polecam :-)