domenica 11 ottobre 2015
Danubio, czyli drozdzowe buchty ze slonym nadzieniem
Danubio - Dunaj.
Danubio, nazywany rowniez torta a pizzico (tort do uszczypywania), jest tradycyjnym neapolitanskim wypiekiem. Bardzo czesto podawany jest na przyjeciach w formie bufetu. Cieszy sie powodzeniem i kazdy z przyjemnoscia siega po miekkie buleczki ze slonym nadzieniem.
Skad taka nazwa? Nie wiem. W sieci znalazlam pare hipotez. Jedna z nich zaklada, ze placek zostal "wynaleziony" przez austriacka ciotke, slynnego cukiernika neapolitanskiego Mario Scaturchio. Inna teoria glosi, ze buchty przybyly wraz z wiedenskimi kucharzami, po slubie krola Ferdynanda I z Maria Karolina Austriacka.
Nie wazne. Wazne, ze jest bardzo smaczny :-)
Oczywiscie tu moze nasunac sie pytanie: To buchty nie sa tradycyjna potrawa polska? Pewnie, ze tak. Ale jak widac swiat kulinarny jest maly. Znamy przeciez buchty w Polsce bardzo dobrze tylko, ze robimy je ze slodkim nadzieniem, najczesciej z powidlami. W Neapolu nadzienie jest wytrawne.
skladniki na 20 buleczek:
550 g maki
1 lyzeczka soli
2 jajka
250 ml cieplego mleka
4 lyzki cukru
25 g swiezych drozdzy
50 ml oliwy
Do cieplego mleka dodajemy cukier i rozpuszczamy w nim drozdze.
Do maki dodajemy sol i jajka. Wlewamy mleka z drozdzami wyrabiamy ciasto. Ja robie to mikserem ze spiralnymi koncowkami. Jesli chcecie to mozecie zagniesc recznie.
Gdy ciasto jest juz wyrobione dodajemy oliwe i wyrabiamy na nowo.
Przykrywamy naczynie z ciastem i odstawiamy do wyrosniecia na okolo 2 godziny.
W miedzyczasie przygotowujemy nadzienie
500 g ricotty
100 g salame napoletano
100 g szynki
sol, pieprz
200 sera provola (wedzona mozzarella) lub delikatnego zoltego sera
Ricotte doprawiamy sola i pieprzem. Dodajemy pokrojone wedliny. Ser kroimy w kostke.
Wyrosniete ciasto dzielima na 20 porcji po okolo 50 g i formujemy w kulki.
Z kulek ciasta rormujemy placuszki i nadziewamy ricotta z wedlinami i serem.
Buleczki sklejamy i ukladamy na blaszce wylozonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej maslem i wysypanej maka. Sklejeniem w dol i zachowujemy odleglosc pomiedzy buleczkami.
Odstawiamy w cieple miejsce do wyrosniecia ( ja w piekarniku) na okolo 2 godziny.
Wyrosniete buleczki smarujemy rozmaconym jajkiem.
Dodatkowo posypalam je sezamem.
Pieczemy w nagrzanym piekarniku, w teperaturze 180°C, przez okolo 25- 30 minut.
Przepyszne jeszcze cieple ale i zimne bardzo dobre.
Smacznego:-)
P.S. Przypominam rowniez podobny przepis Torta a pizzico.
Na zakonczenie pare zdjec z plazy w Maiori, znanej miejscowosci wypoczynkowej na Wybrzezu amalfitanskim. Jest to najdluzsza plaza w tej czesci polwyspu. Plaza jest piaszczysta, choc piasek jest ciemny. Troche drobnych kamieni przy wejsciu do wody. W wodzie piasek, ale szybko robi sie gleboko. I najwazniejsze, na plaze wchodzi sie bezposrednio z nadmorskiej promenady. W sierpniu bardzo zatloczona. I bardzo ciezko o miejsca parkingowe. :-)
Zjecia robione 19 wrzesnia 2015.
mercoledì 9 settembre 2015
O risotto ( il sartu' di riso), czyli neapolitanska zapiekanka z ryzu
Ryz.
W kuchni neapolitanskiej, jest niewiele potraw tradycyjnych z jego udzialem. Niestety ... albo stety ... wsrod pierwszych dan prym wiedzie makaron.
Ryz do Neapolu dotarl dosyc pozno, w XIV wieku wraz z hiszpanskimi aragonczykami. Nie cieszyl sie wielka popularnoscia i sluzyl jako lekarstwo. Ugotowany, lekko osolony ryz wraz z woda w ktorej sie gotowal, traktowany byl jako panaceum na wszelakie dolegliwosci jelitowo zoladkowe. Zreszta i do dni dzisiejszych, zgadnijcie co poleci wam zjesc neapolitanczyk , po zatruciu pokarmowym, wymiotach czy rozwolnieniu? Zadne sucharki! RISO IN BIANCO, czyli ryz na bialo.
Dopiero w XVIII wieku, za sprawa francuskich kucharzy, ryz zagoscil na neapolitanskich stolach. Powstalo SARTU', czyli ryzowa zapiekanka. Ryz wymieszany z sosem pomidorowym, wzbogacony o smakowite dodatki i pozniej zapieczony, podbil serca neapolitanczykow na tyle, ze do dzis dnia jest stala pozycja wsrod pierwszych dan neapolitanskiej kuchni.
W rodzinnym domu mojego meza danie to nazywano: o risotto. Oczywiscie nie mamy tu do czynienia z powszechnie rozumianym risotto. Jesli jestesci zainteresowani to zapraszam do dalszej lektury :-)
skladniki na 3-4 osoby:
forma o srednicy 26 cm
300 g ryzu
1 puszka groszku lub 250 g swiezego lub mrozonego
ok. 700 ml przecieru pomidorowego (passata)
250 g mielonego miesa wolowego
250 g mozzarelli ( fior di latte o provola)
1 cebula
100 g salame napoletano
sol, pieprz
oliwa
drobno starty parmezan
Wykonanie:
Na oliwie szklimy drobno posiekana cebule.
Dodajemy mielone mieso i je podsmazamy.
Solimy.
Wlewamy przecier pomidorowy i podlewamy szklanka wody.
Sos dusimy pod przykryciem okolo 30 minut.
Dodajemy groszek i gotujemy sos nastepnych 15 minut. Jesli uzywamy groszku swiezego lub mrozonego dodajemy go po podsmazeniu miesa.
Na koniec sos probujemy i ewentualnie dosalamy.
Gotujemy ryz. Odcedzamy i studzimy. Najlepiej ryz odcedzic pare minut przed koncem czasu gotowania. Polecam rowniez uzyc ryz, ktory sie klei po ugotowaniu a nie ten sypki.
Kroimy ser mozzarella w kostke.
Salame w plastrach na male kawalki i scieramy parmezan.
Do ugotowanego ryzu dodajemy sos pomidorowy, salame, mozzarelle, 2- 3 lyzki startego parmezanu i pieprz.
Mieszamy dokladnie i wykladamy do formy, do zapiekania.
Posypujemy startym parmezanem.
Ja uzylam formy z teflonowa powloka. Jesli chcecie uzyc innej to polecam wysmarowac forme oliwa i wysypac bulka tarta. Bulka tarta mozna rowniez posypac z wierzchu.
Zazwyczaj uzywa sie formy okraglej badz okraglej z kominkiem, ale chyba foremka jest najmniejszym problemem :-)
Pieczemy w piekarniku okolo 20 minut, w temperaturze 180-200°C, az zapiekanka ladnie sie z wierzchu zarumieni.
Przed pokrojeniem na porcje odstawiamy zapiekanke do przestygniecia na jakies 15 minut.
Ponizszy przepis opisuje w jaki sposob robila sartu' moja tesciowa.. Jesli chcecie mozecie zapiekanke wzbogacic dodatkowo o jajko ugotowane na twardo i pokrojone w czastki, szynke pokrojona w kostke. Z mielonego miesa mozecie zrobic male pulpeciki, obsmazyc je i dodac je w tej formie.
Smacznego :-)
Tegoroczne wakacje sierpniowe spedzilismy w regionie Apuglia (Puglia), dokladnie w Tarencie (Taranto) i jego okolicach. Zapiekanke popilismy wiec czerwonym winem apulijskim - Primitivo di Salento produkowanym przez slynnego Albano. Nie musze go chyba przedstawiac? Wytwarzane przez niego wina sa naprawde dobre. Jesli ktos ma ochote sprobowac to mozna kupic on line. Wysylaja rowniez do Polski.
Vinicola Albano Carrisi
http://www.vinicolacarrisi.com/index.php?lang=en
Tylko ceny sa troche wysokie. Ja za moje zaplacilam 3,50 €.
Pozdrawiam :-)
martedì 20 maggio 2014
Gnocchi nel pignatiello, czyli kluski ziemniaczane zapiekane w sosie pomidorowym
Gnocchi nel pignatiello to tradycyjne neapoltanskie danie na raczej uroczysty, swiateczny czy niedzielny obiad.
Bardzo smaczne polaczenie klusek, mozzarelli i sosu pomidorowego, dodatkowo zapieczone w glinianej miseczce zwanej po neapolitansku pignatiello. Chrupiaca wierzchnia warstwa sosu posypanego parmezanem skrywa wilgotne kluseczki zanurzone w sosie i ciagnacy sie ser mozzarella.
Do przygotowania potrawy bedzie nam potrzebny sos pomidorowy.
Ja przygotowalam sos na bazie miesa.
Cienki plaster wolowiny zrolowalam i spielam wykalaczka. Na dno garnka wylalam troche oliwy, tak aby przykryc dno. Obsmazylam najpierw 2 lekko zgniecione zabki czosnku. Gdy sie dobrze zezlocily usunelam je i obsmazylam mieso. Nastepnie zalalam mieso 700 ml przecieru pomidorowego tzw. passata, podlalam szklanka wody i lekko osolilam. Gotowalam na niskim ogniu, pod przykryciem okolo 1,5 godziny. Na koniec sprawdzamy na sol.
Jesli chcecie mozecie zrobic zwykly sos pomidorowy bez miesa. Czyli wszystko tak samo bez dodatku miesa.
Ja uzylam gotowych.
Wrzucamy kluski na osolony wrzatek i gotujemy 1-2 minuty od chwili , gdy wyplyna na powierzchnie.
Odcedzamy i mieszamy z chochla, dwoma sosu.
Jako dodatkowa informacje chcialabym dodac, ze powszechnie sprzedawana mozzarella krowia, nazywa sie tak w zasadzie fior di latte.
Fior di latte (w doslownym tlumaczeniu: kwiat mleka) i jego produkcja , we Wloszech pochodzi wlasnie z regionow Kampania i Apulia. Szczegolnie znany jest Fior di latte z Polwyspu Sorrentynskiego, z miejscowosci Agerola. Nazwa mozzarella oznaczala wlasciwie tylko te z mleka bawolic - mozzarella di buffala. W tej chwili mozzarella jest produkowana w calych Wloszech i na calym swiecie, ale niestety to nie jest zupelnie to samo.
Zrodlo: Fior di latte - Wikipedia
Na dno naczyn do zapiekania wylewamy troche sosu.
Nakladamy porcje klusek.
Pozniej porcje pokrojonej w kostke mozzarelli.
Posypujemy drobno startym parmezanem.
Jesli mamy swieza bazylie to dobrze jest dodac poszarpany listek.
Znowu troche klusek.
Zalewamy calosc sosem pomidorowym i posypujemy parmezanem.
Zapiekamy w nagrzanym piekarniku. 180°C przez okolo 20-30 minut.
Przed podaniem odstawiamy na jakis kwadrans do przestygniecia.
Smacznego!
Bardzo smaczne polaczenie klusek, mozzarelli i sosu pomidorowego, dodatkowo zapieczone w glinianej miseczce zwanej po neapolitansku pignatiello. Chrupiaca wierzchnia warstwa sosu posypanego parmezanem skrywa wilgotne kluseczki zanurzone w sosie i ciagnacy sie ser mozzarella.
Do przygotowania potrawy bedzie nam potrzebny sos pomidorowy.
Ja przygotowalam sos na bazie miesa.
Cienki plaster wolowiny zrolowalam i spielam wykalaczka. Na dno garnka wylalam troche oliwy, tak aby przykryc dno. Obsmazylam najpierw 2 lekko zgniecione zabki czosnku. Gdy sie dobrze zezlocily usunelam je i obsmazylam mieso. Nastepnie zalalam mieso 700 ml przecieru pomidorowego tzw. passata, podlalam szklanka wody i lekko osolilam. Gotowalam na niskim ogniu, pod przykryciem okolo 1,5 godziny. Na koniec sprawdzamy na sol.
Jesli chcecie mozecie zrobic zwykly sos pomidorowy bez miesa. Czyli wszystko tak samo bez dodatku miesa.
1 kg klusek ziemniaczanych
Jesli chcecie je zrobic sami to przepis znajdziecie tutaj - gnocchiJa uzylam gotowych.
Wrzucamy kluski na osolony wrzatek i gotujemy 1-2 minuty od chwili , gdy wyplyna na powierzchnie.
Odcedzamy i mieszamy z chochla, dwoma sosu.
300 - 350 g mozzarelli
Kroimy w kostke w miedzyczasie, gdy gotujemy kluski. Jako dodatkowa informacje chcialabym dodac, ze powszechnie sprzedawana mozzarella krowia, nazywa sie tak w zasadzie fior di latte.
Fior di latte (w doslownym tlumaczeniu: kwiat mleka) i jego produkcja , we Wloszech pochodzi wlasnie z regionow Kampania i Apulia. Szczegolnie znany jest Fior di latte z Polwyspu Sorrentynskiego, z miejscowosci Agerola. Nazwa mozzarella oznaczala wlasciwie tylko te z mleka bawolic - mozzarella di buffala. W tej chwili mozzarella jest produkowana w calych Wloszech i na calym swiecie, ale niestety to nie jest zupelnie to samo.
Zrodlo: Fior di latte - Wikipedia
Na dno naczyn do zapiekania wylewamy troche sosu.
Nakladamy porcje klusek.
Pozniej porcje pokrojonej w kostke mozzarelli.
Posypujemy drobno startym parmezanem.
Jesli mamy swieza bazylie to dobrze jest dodac poszarpany listek.
Znowu troche klusek.
Zalewamy calosc sosem pomidorowym i posypujemy parmezanem.
Zapiekamy w nagrzanym piekarniku. 180°C przez okolo 20-30 minut.
Przed podaniem odstawiamy na jakis kwadrans do przestygniecia.
Smacznego!
lunedì 19 maggio 2014
Zeppoline con asparagi di mare (Salicornia), czyli smazone ciasto drozdzowe z solirodem
O smazonym ciescie drozdzowym bylo juz pare razy. Bylo z kalafiorem, bylo z kwiatami cukinii. Bedzie pewnie jeszcze pare innych przepisow, bo smazone przekaski z ciasta drozdzowego, to neapolitanskie klasyki. Podawane sa bardzo czesto jako antipasto, szczegolnie takie bez zadnych dodatkow ( paste cresciute - wyrosniete ciasto) lub z algami (ulwa sałatowa - po japonsku aosa).
Dzisiejszy bohater to Solirod zielny - Salicornia.
Solirod to slonolubny sukulent porastajace zasolone tereny nadmorskie: plaze, brzegi i moczary. Najwieksze skupiska tych roslin znajduja sie w Wielkiej Brytanii, Francji, Ameryce Polnocnej i Afryce. Pedy maja okolo 30 cm wysokosci i przypominaja skrzyp. Roslina ma slony, morski smak.
Okolo 100 - 150 g solirodu dokladnie myjemy i obgotowujemy chwile we osolonym wrzatku.
Przygotowujemy rzadkie ciasto drozdzowe.
200 ml cieplej wody
180 -200 g maki
plaska lyzeczka soli
10 g swiezych drozdzy
Drozdze rozpuszczamy w cieplej wodzie. Dodajemy sol i dodajemy make mieszajac lyzka, tak zeby nie porobily nam sie grudy. Otrzymamy z tego dosc rzadkie ciasto.
Dodajemy pokrojony, w kilkucentumetrowe kawalki, solirod.
Przykrywamy i odstawiamy w cieple miejsce do wyrosniecia, na okolo 2 godz.
Smazymy na glebokim oleju. Ciasto nabieramy lyzka i pomagajac sobie druga lyzka, wrzucamy ciasto na goracy olej. Smazymy na ladny zloty kolor. Najpierw z jednej a pozniej z drugiej strony. Otrzymamy takie dosc nieregularne kuleczki usmazonego ciasta. Odkladamy ja na recznik papierowy, aby odsaczyc je z tluszczu. Solilmy lekko z wierzchu i podajemy jeszcze gorace.
Smacznego :-)
lunedì 12 maggio 2014
Caponata napoletana (cianfotta, peperonata), czyli ratatuj po neapolitansku
Odkad zaczyna sie cieplo wychodze z moim synkiem na podworko. Mieszkam w tzw. parco, czyli na ogrodzonym osiedlu. Mimo tego, ze sa tu tylko 2 bloki pieciopetrowe (lacznie jakies 35 mieszkan) jest tu duzo dzieci w najrozniejszym wieku. Nie ma jakiegos placu zabaw w doslownym tego slowa znaczeniu, ale jest dosc miejsca , aby dzieci mogly sie bawic. Graja w pilke, bawia sie w chowanego, jezdza na rowerkach, hulajnogach itp. Regulamin osiedla stanowi, ze dzieci moga sie bawic od 9 - 13- tej i od 17 - 20 tej. O 20- tej powszechnie je sie kolacje. Dlaczego ja o tym mowie?
Dzisiejszej potrawy nie znalam. Nie jadalo sie jej w rodzinnym domu mego meza. Zapoznaly mnie z nia mamy z podworka.
- Co dzis zrobilas na kolacje?
- Peperonate.
- Peperonate?
- A jak ja robisz?
Potrzebne nam beda:
4 ziemniaki
2 duze papryki (najlepiej czerwona lub zolta)
2 baklazany
- A... ja daje tez cukinie.
2 - 3 srednie cukinie
Biore niewielka patelnie. Wlewam sporo oleju ( moze byc i oliwa).
Warzywa kroje w sredniej wielkosci kostke. Potem smaze. Tak jak frytki.
Najpierw ziemniaki, potem baklazany i na koncu papryke. A no i jeszcze cukinie.
Wyjmuje lyzka cedzakowa i wkladam do miski. Jak juz wszystkie warzywa beda usmazone sole i dodaje garsc poszarpanych lisci bazylii. Odstawiam do przestudzenia, bo je sie to na zimno.
U mnie w domu nazywamy to peperonata. Jemy ja jako dodatek warzywny - contorno.
Bardzo dobre na goracy letni wieczor. Np. z chlebem i plastrem sera.
domenica 11 maggio 2014
Bruschetta al pomodoro, czyli grzanka z chleba z pomidorem
Bruschetta - grzanka z chleba. To kultowa przystawka kuchni wloskiej. Podawana jest w roznych wersjach, w roznych regionach. W Kampanii, gdzie pomidory uprawiane sa od wiekow, na wielka skale, bruschetta narodzila sie jako drugie sniadanie pracujach przy zbiorach rolnikow. Opiekali oni pajdy chleba i okraszali swiezo zebranymi pomidorami.
W naszych czasach grzanka z pomidorami podawana jest i na eleganckich stolach i w wykwintnych restauracjach.
Jak ja przygotowac?
Najlepiej wybrac male, slodkie pomidorki. Moga byc koktajlowe, daktylowe.
Pomidory kroimy w mala kosteczke. Jesli puszcza bardzo duzo soku przy krojemiu, odlewamy troche. Solimy do smaku. Polewamy oliwa i dodajemy poszarpana swieza bazylie. Ewentualnie suszone oregano. Mieszamy.
Opiekamy kromki chleba. Nie jakis tostowy, tylko zwykly chleb. Mozemy opiec na patelni, patelni grillowej, na ruszcie grilla, nad ogniem. Jednym slowem, gdzie chcecie :-) Chleb ma byc chrupiacy!
Opieczony goracy chleb pocieramy, przekrojonym na pol, zabkiem czosnku. Smialo!
Pozniej grzanki ukladamy na polmisku i ukladamy na nich pomidory wraz z sosem.
I mamy slynna brushette :-)
Czy jest cos prostszego? I jakie smaczne.
P.S.
Zapomnialam dodac, ze dzis jest we Wloszech Festa dalla Mamma, czyli Dzien Matki. Swieto to nie ma stalej daty i jest obchodzone w druga niedziele maja. Przewaznie mamy zostaja obdarowane kwiatkiem - czerwona roza. Dzieci w szkolach przygotowuja rozne robotki - upominki i ucza sie wierszyka dla mamy.
Tegoroczne dzielo mojego dzieciaka - naszyjnik z czerwonym serduszkiem z gipsu :-)))
Wszystkiego najlepszego - Auguri! - dla kazdej mamy!
W naszych czasach grzanka z pomidorami podawana jest i na eleganckich stolach i w wykwintnych restauracjach.
Jak ja przygotowac?
Najlepiej wybrac male, slodkie pomidorki. Moga byc koktajlowe, daktylowe.
Pomidory kroimy w mala kosteczke. Jesli puszcza bardzo duzo soku przy krojemiu, odlewamy troche. Solimy do smaku. Polewamy oliwa i dodajemy poszarpana swieza bazylie. Ewentualnie suszone oregano. Mieszamy.
Opiekamy kromki chleba. Nie jakis tostowy, tylko zwykly chleb. Mozemy opiec na patelni, patelni grillowej, na ruszcie grilla, nad ogniem. Jednym slowem, gdzie chcecie :-) Chleb ma byc chrupiacy!
Opieczony goracy chleb pocieramy, przekrojonym na pol, zabkiem czosnku. Smialo!
Pozniej grzanki ukladamy na polmisku i ukladamy na nich pomidory wraz z sosem.
I mamy slynna brushette :-)
Czy jest cos prostszego? I jakie smaczne.
P.S.
Zapomnialam dodac, ze dzis jest we Wloszech Festa dalla Mamma, czyli Dzien Matki. Swieto to nie ma stalej daty i jest obchodzone w druga niedziele maja. Przewaznie mamy zostaja obdarowane kwiatkiem - czerwona roza. Dzieci w szkolach przygotowuja rozne robotki - upominki i ucza sie wierszyka dla mamy.
Tegoroczne dzielo mojego dzieciaka - naszyjnik z czerwonym serduszkiem z gipsu :-)))
Wszystkiego najlepszego - Auguri! - dla kazdej mamy!
mercoledì 7 maggio 2014
Saccottini pan di stelle e nutella, czyli ciasteczka z gotowcow
Dzis chcialam przedstawic ciasteczka z gotowcow. Bohaterami sa: ciasto francuskie, kruche ciasteczka Pan di Stelle i Nutella.
Pan di Stelle to kruche ciasteczka kakaowe z niewielkim dodatkiem orzechow laskowych i lukrowymi gwiazdkami. Kupowane glownie do maczania w mleku, na sniadania, .
Nutelli chyba nie musze przedstawiac?
Do wykonania ciasteczek potrzebne nam beda:
2 platy ciasta francuskiego
ok. 15 szt. Pan di Stelle
Nutella
dodatkowo: mleko, jajko i cukier puder.
Pan di Stelle moczymy w mleku i ukladamy na placie ciasta francuskiego. Na kazdym z ciastek kladziemy spory kleks z Nutelli. Przykrywamy drugim platem ciasta francuskiego, dociskamy i kroimy na porcje. Smarujemy rozmaconym jajkiem.
Ukladamy na papierze do pieczenia. Pieczemy w nagrzanym piekarniku, w temperaturze 180°C przez okolo 15 minut.
Posypujemy cukrem pudrem.
Nie jest to wprawdzie jakis cukierniczy majstersztyk, ale bardzo smaczne. Moj maluch palaszowal z ochota.
Polecam serdecznie :-)
Moj pieciolatek, od jakiegos czasu, bardzo lubi rap. Ponizej ulubione.
Nepolitanski rapper Clementino i Jovanotti. Piosenka Fratello.
Rap po neapolitansku, piosenka Nu juorno buono. Spiewa Rocco Hunt. Zwyciezca tegorocznego Sanremo w kategorii Nowe Propozycje. .
I ostatni ulubieniec Moreno.
:-)
venerdì 28 febbraio 2014
Spinacine, czyli mielone z kurczaka i szpinaku
Spinacine to kotlety mielone z kurczaka i szpinaku.
Ogolno dostepne w sprzedazy jako gotowce. Kupowane sa glownie dla dzieci.
Mojemu 5 letniemu brzdacowi, te gotowe, nie za bardzo smakuja. Przejrzalam przepisy w sieci i zdecydowalam sie je zrobic w ponizszy sposob.
500 g miesa z piersi kurczaka
150 g obgotowanego i odcisnietego szpinaku
1 jajko
2 lyzki drobno startego parmezanu
bulka tarta
i oliwa lub maslo do smazenia
sol i pieprz
Mieso zmielilam. Szpinak umylam i obgotowalam. Ostudzilam, odcisnelam i posiekalam. Jesli macie mrozone liscie szpinaku, to tez mozna go uzyc. Wystaczy wtedy poddusic szpinak z odrobina wody.
Do miesa dodalam szpinak, ser i jajko, posolilam i popieprzylam do smaku. Wyrobilam. Uformowalam kotlety (porcje po okolo 100- 120 g) i obtoczylam je w bulce tartej.
Usmazylam na oliwie.
Podalam z pieczonymi ziemniakami.
Dziecko zjadlo kotlet ze smakiem i nie protestowalo zupelnie, ze jest tam szpinak. Nie wiem jak Wasze dzieci, ale moje prawie nie jada warzyw.
Smacznego.
lunedì 24 febbraio 2014
Zeppole di cavolfiore, czyli smazone ciasto drozdzowe z kalafiorem
Witam czytelnikow.
Ciekawe czy ktos tu jeszcze zaglada, bo nastapila drobna przerwa w "nadawaniu"???
:-)))
Ja jestem cala i zdrowa. Przezylam wakacje. 10 dni w Polsce (kopalnia soli w Wieliczce, pobyt u znajomych w Jasle) i slub brata w Warszawie. :-) Pozniej 2 tygodnie nad morzem w Palinuro. Codzienny nadzor nad dzieckiem, na podworku, od 17 tej do 20 tej. Przygotowanie meza do egzaminu do technikum (do piatej klasy) i jego zdawanie, po dwudziestu latach od zdania matury, ale w innej szkole. Poczatek roku przedszkolnego. Zapisalam tez mojego malucha na karate i wlasnie wczoraj zalozyl pierwsze kimono. Bylam tez w Polsce na grobach rodzicow. Ostatni bardzo mily tydzien we Wroclawiu. Zaliczylam przy okazji atrakcje dzieciece : wroclawskie zoo, aquapark , poplynelismy stateczkiem "Gucio" po Odrze i poogladalismy panorame miasta z wiezy katedry.
No, to tak, w telegraficznym skrocie.
Wracajac do tematyki bloga. Kulinarnej. Dzis bedzie, o wlasciwie wigilijnym specjale : smazonym ciescie drozdzowym z kalafiorem.
Przekaski ze smazonego ciasta drozdzowego tzw. zeppole sa bardzo w Neapolu popularne. Wystepuja w wielu odmianach. Podstawowa nazywa sie tu pasta cresciuta (wyrosniete ciasto) i to zwykle, rzadkie ciasto drozdzowe usmazone po wyrosnieciu. Pozniej sa pizzete fritte: usmazone placuszki posmarowane sosem pomidorowym, posypane startym parmezanem i bazylia. Zaraz potem zeppole z algami, z kwiatami cukinii, z dynia, z kalafiorem.
Zeppole z kalafiorem smazy sie w wielu domach na Wigilie i to jest taki neapolitanski wigilijny klasyk. U mojego meza, w domu rodzinnym sie ich nie smazylo co wcale nie oznacza, ze sa niedobre. Wrecz przeciwnie. Bardzo smaczne cieple i na zimno. Polecam.
Potrzebne nam beda ok. :
pol kalafiora - ugotowany, zostawiamy, az zupelnie ostygnie,
180- 200 g maki pszennej,
200 ml cieplej wody,
10g swiezych drozdzy,
lyzeczke soli,
obfita szczypte pieprzu
i 2- 3 lyzki drobno startego pecorino lub parmezanu.
Dodatkowo olej do smazenia i sol do posypania.
Drozdze rozpuszczamy w cieplej wodzie. Dodajemy sol i make mieszajac lyzka, tak zeby nie porobily nam sie grudy. Otrzymamy z tego dosc rzadkie ciasto. Dodajemy pieprz, starte pecorino lub parmezan i pokrojony w wieksze kawalki kalafior. Przykrywamy jakas sciereczka i odstawiamy w cieple miejsce, na 2 godziny, do wyrosniecia.
Smazymy na glebokim oleju. Ciasto nabieramy lyzka i pomagajac sobie druga lyzka, wrzucamy ciasto na goracy olej. Smazymy na ladny zloty kolor. Najpierw z jednej a pozniej z drugiej strony. Otrzymamy takie dosc nieregularne kuleczki usmazonego ciasta. Odkladamy ja na recznik papierowy, aby odsaczyc je z tluszczu. Solilmy lekko z wierzchu i podajemy.
Zeppole di cavolfiore sa dobre i na zimno.
Smacznego.
P.S. Post napisalam jeszcze chyba przed Swietami Bozego Narodzenia, ale nie moglam wkleic zdjec. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, ktorzy tu jeszcze od czasu do czasu zagladaja :-)
Ciekawe czy ktos tu jeszcze zaglada, bo nastapila drobna przerwa w "nadawaniu"???
:-)))
Ja jestem cala i zdrowa. Przezylam wakacje. 10 dni w Polsce (kopalnia soli w Wieliczce, pobyt u znajomych w Jasle) i slub brata w Warszawie. :-) Pozniej 2 tygodnie nad morzem w Palinuro. Codzienny nadzor nad dzieckiem, na podworku, od 17 tej do 20 tej. Przygotowanie meza do egzaminu do technikum (do piatej klasy) i jego zdawanie, po dwudziestu latach od zdania matury, ale w innej szkole. Poczatek roku przedszkolnego. Zapisalam tez mojego malucha na karate i wlasnie wczoraj zalozyl pierwsze kimono. Bylam tez w Polsce na grobach rodzicow. Ostatni bardzo mily tydzien we Wroclawiu. Zaliczylam przy okazji atrakcje dzieciece : wroclawskie zoo, aquapark , poplynelismy stateczkiem "Gucio" po Odrze i poogladalismy panorame miasta z wiezy katedry.
No, to tak, w telegraficznym skrocie.
Wracajac do tematyki bloga. Kulinarnej. Dzis bedzie, o wlasciwie wigilijnym specjale : smazonym ciescie drozdzowym z kalafiorem.
Przekaski ze smazonego ciasta drozdzowego tzw. zeppole sa bardzo w Neapolu popularne. Wystepuja w wielu odmianach. Podstawowa nazywa sie tu pasta cresciuta (wyrosniete ciasto) i to zwykle, rzadkie ciasto drozdzowe usmazone po wyrosnieciu. Pozniej sa pizzete fritte: usmazone placuszki posmarowane sosem pomidorowym, posypane startym parmezanem i bazylia. Zaraz potem zeppole z algami, z kwiatami cukinii, z dynia, z kalafiorem.
Zeppole z kalafiorem smazy sie w wielu domach na Wigilie i to jest taki neapolitanski wigilijny klasyk. U mojego meza, w domu rodzinnym sie ich nie smazylo co wcale nie oznacza, ze sa niedobre. Wrecz przeciwnie. Bardzo smaczne cieple i na zimno. Polecam.
Potrzebne nam beda ok. :
pol kalafiora - ugotowany, zostawiamy, az zupelnie ostygnie,
180- 200 g maki pszennej,
200 ml cieplej wody,
10g swiezych drozdzy,
lyzeczke soli,
obfita szczypte pieprzu
i 2- 3 lyzki drobno startego pecorino lub parmezanu.
Dodatkowo olej do smazenia i sol do posypania.
Drozdze rozpuszczamy w cieplej wodzie. Dodajemy sol i make mieszajac lyzka, tak zeby nie porobily nam sie grudy. Otrzymamy z tego dosc rzadkie ciasto. Dodajemy pieprz, starte pecorino lub parmezan i pokrojony w wieksze kawalki kalafior. Przykrywamy jakas sciereczka i odstawiamy w cieple miejsce, na 2 godziny, do wyrosniecia.
Smazymy na glebokim oleju. Ciasto nabieramy lyzka i pomagajac sobie druga lyzka, wrzucamy ciasto na goracy olej. Smazymy na ladny zloty kolor. Najpierw z jednej a pozniej z drugiej strony. Otrzymamy takie dosc nieregularne kuleczki usmazonego ciasta. Odkladamy ja na recznik papierowy, aby odsaczyc je z tluszczu. Solilmy lekko z wierzchu i podajemy.
Zeppole di cavolfiore sa dobre i na zimno.
Smacznego.
P.S. Post napisalam jeszcze chyba przed Swietami Bozego Narodzenia, ale nie moglam wkleic zdjec. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, ktorzy tu jeszcze od czasu do czasu zagladaja :-)
Etichette:
antipasti (przekaski i przystawki),
cavolfiore (kalafior),
cucina campana (kuchnia regionalna Neapolu)
Ubicazione:
Napoli, Italia
Iscriviti a:
Post (Atom)