We wtorek mielismy gosci na kolacji. Zalegla wizyta, bo maz w zeszlym miesiacu swietowal czterdzieste urodziny. Zastanawialam sie co tu zrobic. Pizze ostatnio mi sie przejadly i postawilam na kolacje pod znakiem owocow morza :-)
W menù byly nastepujace potrawy:
- spaghetti con vongole ( mala odmiana pod nazwa lupini)
- losos i ziemniaki pieczone
- salatka z osmiornicy
- owoce morza smazone: chele di granchio ( surimi o smaku kraba ,w formie krabiego odnoza ) i latterini (malutkie rybki o dlugosci ok 3 cm. ,ktore obtacza sie w mace i smazy w calosci w glebokim oleju. Je sie lekko osolone jak frytki)
- zucchine alla scapece
- likiery, lody i kawa-neapolitanskie espresso
Popijalismy bialym wytrawnym winem. No i jeszcze wymienie chleb. Wieczny i nieodzowny dodatek na wloskim stole. Konieczny do scarpetta , czyli wylizania chlebem sosu z talerza. Tak ,tak. Praktykowany zwyczaj i w najlepszych restauracjach wloskich.
Losos pieczony:
* 4 dzwonki lososia podzielilam na pol.
* Wycielam kregoslup i pousuwalam osci.
* Posiekalam natke pietruszki,czosnek.
* Rybe lekko posolilam i popieprzylam. Oblozylam mieszanka naci i czosnku i zostawilam w lodowce na pol godziny.
* Wylozylam forme do zapiekania papierem do pieczenia. Umiescilam rybe ,podlalam oliwa i zapieklam w 180°C przez 20 minut.
Ziemniaki pieczone:
* 1,5 kg ziemniakow obralam i umylam. Pokroilam w duza kostke.
* Osolilam, popieprzylam.
* Umiescilam w naczyniu do zapiekania.Podlalam oliwa i posypalam rozmarynem.
* Zapiekalam 1 godzine w 180° C (termoobieg) .
Podalam calosc z czastkami cytryny.
Smacznego:-)
Wszystko pyszne. A chleb to faktycznie jest święty w kuchni włoskiej. Mój Włoch zawsze się dziwi, gdy jemy w Polsce w jakimś lokalu, że nie podają chleba, że trzeba się o niego dopraszać. We Włoszech to takie oczywiste, zawsze jest na stołach.
RispondiEliminaWygląda to super. Pozdrawiam.
RispondiEliminaWygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
RispondiElimina