lunedì 27 giugno 2011

Amarene sciroppate, czyli wisnie w syropie


Wisnie. Nie bede ukrywac, ze to nie sa jedne z owocow, ktore uwielbiam. Wiadomo kwasne.
Zaczelam je doceniac, gdy .... zobaczylam je we Wloszech po okolo 7 latach, od mojego przyjazdu. Dokladnie 3 lata temu dostalam 3 kg wisni od kolegi meza. Od tego samego kolegi, ktory zapoznal mnie z likierem ze strakow karobu. Wisnie byly marne. Male, jasne. "To maja byc wisnie?" - tak sobie wtedy pomyslalam. W ogrodku przydomowym moich rodzicow, byly 2 piekne wisnie. Pamietam czarne, wielkie owoce. Byly prawie slodkie ...
No coz nie bede przeciez darowanemu koniowi zagladac w zeby. Z pierwszych darowanych wisni zrobilam likier wisniowy. Mam go jeszcze do dzis i musze powiedziec, ze lata mu sluza. Im straszy tym nabiera smaku. Rok pozniej sloiczek dzemu. W tym roku dostalam 5 kg i postanowilam zrobic wisnie w syropie. Przepis miki z forum Kuchnia .

1 kg wiśni
0,7 kg cukru

"Wiśnie wydrylować, zasypać cukrem, pozostawić na dobę. Zlać sok, wiśnie pozostawić w garnku a sok zagotować, zalać od razu owoce i odstawić na ok 12 godzin. Znów zlać sok, zagotować i jw. Tak powtarzam rano i wieczorem co najmniej 5 razy. Po ostatnim przekładam do wyparzonych słoików i odwracam do góry dnem. Trzymają się świetnie, wolę takie niż konfiturę z wiśni a i mniej zachodu niż przy smażeniu konfitury. A spróbujcie tak zrobione śliwki węgierki! Są jak daktyle w syropie. Pycha."

Ja najpierw wisnie umylam. Dobrze odsaczylam. Pozniej usunelam ogonki. Zwazylam. Na kazdy kilogram przygotowalam 0,7 kilograma cukru. Nastepnie usunelam pestki i zasypalam cukrem. Pozniej postepowalam wg przepisu miki. Podczas gotowania syropu odszumowalam go. Gdy zalane syropem wisnie ostygly przechowywalam je w lodowce. Jesli chcecie, mozecie zlany syrop gotowac tylko raz dziennie, przez 5 kolejnych dni.


Wisnie sa przepyszne !!! Na wpol kandyzowane.
Serdecznie polecam :-)

martedì 21 giugno 2011

Liquore di basilico, czyli likier z bazylii


Likier z bazylii pilam pierwszy raz pare lat temu u mojej neapolitanskiej kolezanki Angeli. Tej, od ktotej mam przepis na papryke slodko - kwasna w oliwie. Smakowal mi bardzo orzezwiajacy smak tego likieru i od tego momentu meczylam ja o przepis. I co? Przepisu nie dostalam. Angela powiedziala, ze likier robila dawno, przepisu nie pamieta i nie moze go znalezc. Poszperalam w necie tu i tam i znalazlam wiele receptur na ten likier. Stwierdzilam, ze robi sie go podobnie jak inne likiery np. limoncello i postanowilam skorzystac z tych samych proporcji i procedury.

Liquore di basilico
porcja na 700 ml likieru
30 - 50 swiezych lisci bazylii
skorka z polowy cytryny (tylko zolta czesc)
300 ml spirytusu
300 ml wody
300 g cukru

Liscie bazylii oplukac i osuszyc. Umyc cytryne. Sciac cieniutko zolta czesc skorki. Liscie i skorki wlozyc do sloika lub innego szczelnie zamykanego naczynia i zalac spirytusem. Odstawic na 7 - 10 dni.


Po uplywie 7 - 10 dni wsypac cukier do wody i zagotowac syrop. Ostudzic. Dodac ostudzony syrop do spirytusu. Wymieszac. Przecedzic a nastepnie przefiltrowac.
Pic mocno schlodzony.


Pyszny i doskonaly na trawienie. Polecam.

lunedì 20 giugno 2011

Gelatina di salvia, czyli galaretka jablkowa z szalwia


Galaretki z owocow w kuchni polskiej sa znane od dawien, dawna. Najczesciej robi sie je z owocow posiadajacych duzo pektyn: jablek, porzeczek, agrestu. Ja czasem je robilam, bo w przydomowym ogrodku rodzicow rosla i jablonka, i porzeczki: biale, czerwone a nawet czarne. :-))) Agrest tez byl.
W mojej terazniejszej lodowce paletaly sie podwiedniete jablka. Zolte golden i niezidentyfikowane czerwone. Ciast chwilowo nie pieke totez od razu pomyslalam o zrobieniu galaretki. Mialam bujna rosline szalwii na balkonie i od razu przypomnial mi sie przepis na galaretke z szalwia, ktora widzialam na wspomnianym przeze mnie, blogu La Mercante di Spezie.

potrzebujemy:
1 kg jablek
25 - 30 g lisci szalwii
1 l wody

Jablka myjemy, kroimy na czastki i odcinamy ewntualnie zepsute czesci i ogonek. Skorke i gniazda nasienne zostawiamy. Pluczemy szalwie. Do garnka wkladamy jablka, szalwie i zalewamy calosc woda. Gotujemy przez 30 minut.
Nastepnie wykladamy sito lub durszlak gaza i odcedzamy jablka. Nie odciskamy niczego. Do galaretki dajemy tylko przefiltrowany sok, ktory sciekl bez odciskania.


teraz bedzie nam potrzebne:
na kazde 100 ml soku 100 g cukru
125 ml  soku z cytryny (sok z okolo 3 cytryn)
20 - 30 listkow szalwii

Odmierzamy sok i wlewamy go do garnka. Dodajemy cukier i sok z cytryny. Doprowadzamy do zagotowania. Ewentualnie szumujemy. Dodajemy pociete na cienkie paseczki listki szalwii. Gotujemy okolo 20 - 30 minut. Kropla galaretki wylana na zimny talerzyk ma zaczynac krzepnac. Ostudzona galaretka ma miec konsystencje miodu.


Wlewamy goraca galeretke do wyparzonych sloiczkow. Zakrecamy i odwracamy sloiczki na pol godziny. Mozemy je rowniez zapasteryzowac jesli nie jestesmy pewni, ze sie zamknely.

Podajemy np. z dojrzalymi serami, miesem. Mozemy galaretke stosowac i do deserow.

sabato 18 giugno 2011

Insalata di rucola in cialda di parmigiano, salatka z rukoli w waflu z parmezanu


Bardzo lubie salatke z rukoli. Czasami jem ja jako samodzielne danie czasami jako contorno, czyli dodatek do wedlin, serow czy mies.
Rukole myjemy i dobrze osuszamy. Solimy z lekka. Polewamy nitka oliwy i skrapiamy octem balsamicznym. Nastepnie posypujemy platkami lub duzymi wiorkami parmezanu. Mieszamy i podajemy.

Tym razem podalam salatke w wafelkach zrobionych ze startego parmezanu. Przepis na ich wykonanie podpatrzylam na forum gennarino. Podana w ten sposob salatka wedlug mnie atrakcyjnie sie prezentuje. Wykonanie wafelkow zajmuje doslownie chwile.
Mozemy je wykonac na dwa sposoby.
Na rozgrzana patelnie teflonowa wysypac starty drobno parmezan. Poczekac, az roztopi sie i zacznie rumienic. Podmiesc go szeroka paletka i wylozyc na przewrocona miseczke. Docisnac papierowa serwetka. Przestudzic chwilke, aby stezal i wafelek jest gotowy.


Mozna tez rozlozyc starty ser na papierze do pieczenia. Wlozyc blache, na pare minut do rozgrzanego piekarnika ( 180°C z termoobiegiem) i gdy ser sie rozpusci, przeniesc go na papierze i wylozyc na odwrocona miseczke. Ser latwo odkleja sie od papieru.


Na kazdy wafelek zuzylam okolo 40 - 50 g startego parmezanu. Jesli nie mamy parmezanu mozemy uzyc np. ser grana. Oczywiscie w wafelkach mozecie podac dowolna potrawe. No, moze nie zupe :-)
Smacznego.

lunedì 13 giugno 2011

Tortano con lievito madre, czyli tortano na zakwasie


Tortano to wypiek drozdzowy z Neapolu. Przygotowywany tradycyjnie na Swieta Wielkanocne, ale jadany czesto w trakcie calego roku. Powszechnie lubiany. Czesto zamiennie stosuje sie inna nazwe - casatiello. Tortano i casatiello to prawie ten sam wyrob. Roznica polega na tym, ze w tortano pokrojone na kawalki jajko na twardo daje sie do srodka, a w casatiello jajka (surowe, w calosci) wciska sie od gory w ciasto i mocuje paseczkami ciasta ulozonymi na krzyz i tak potem piecze. Ja jajek nie dodaje. Nie lubie. No chyba, ze robie go na Wielkanoc w wersji casatiello :-)

Zacznijmy od przygotowania ciasta. Potrzebujemy:
200 g aktywnego zakwasu pszennego lub 25 g swiezych drozdzy
500 g maki pszennej 00
okolo 250 ml cieplej wody (jesli uzywamy swiezych drozdzy to ok. 300 ml)
lyzeczka soli

Odmierzamy 200 g aktywnego i odswiezonego wczesniej zakwasu. Dodajemy do niego wode i rozpuszczamy.  Dodajemy stopniowo make i zaczynamy wyrabiac ciasto. Na koncu dodajemy sol. Wyrabiamy przez kilkanascie minut. Ciasto ma byc gladkie i elastyczne. Formujemy je w kule, obsypujemy maka i ukladamy w jakiejs misce do wyrosniecia. Przykrywamy dokladnie jakims obrusem, kocem i odstawiamy, az ciasto podwoi swoja objetosc. U mnie trwalo to okolo 5 godzin. Zagniotlam ciasto okolo 19 tej i roslo do 24 tej.
Jesli uzywamy drozdzy to je rowniez rozpuszczamy w cieplej wodzie, dodajemy sol i pozniej stopniowo make. Czas wyrastania ciasta na drozdzach jest krotszy i wynosi ok. 2 godzin.
Jesli spytacie mnie o zakwas. Nie podam zadnej wartosci co do procentu mieszanki  wody z maka. Robie na oko. Wiem, wiem... na oko, to chlop w szpitalu umarl.... ale u mnie zakwas dziala i ciasta rosna. Zakwas ma konsystencje gestej smietany, rzadkiego ciasta. Zreszta zobaczcie, pisze o tym w tym poscie.

W miedzyczasie mozemy przygotowac inne skladniki.
150 g salame napoletano (grubomielone salame wieprzowe z calymi ziarnami pieprzu)
200 g sera provolone lub innego pikantnego typu pecorino, fontina, emmentaler itp.
50 g startego drobno pecorino ewentualnie parmezanu lub grana
50 g smalcu
pol lyzeczki pieprzu

Salame i ser kroimy w kostke, niezbyt drobna.

Gdy ciasto wyrosnie dodajemy strate pecorino, smalec, pieprz i jeszcze raz wyrabiamy ciasto, aby dodane skladniki dobrze polaczyc. Nastepnie dodajemy pokrojone w kostke wedliny i ser. Wrabiamy w ciasto rownomiernie je rozprowadzajc. Mozemy tez rozwalkowac ciasto, rozlozyc wedliny i ser, i zwinac ciasto w rulon. Ja wole rownomiernie je wymieszac.
Z ciasta formujemy rulon i umieszczamy w formie z kominkiem wczeniej wysmarowanej smalcem. Laczymy dokladnie konce i odstawiamy powtornie do wyrosniecia. Oczywiscie dobrze okryte. Moj tortano rosl przez okolo 10 godzin - od 24 tej do 10 tej rano.Z drozdzami rosnie troche szybciej, ale pamietajmy, ze dodatek smalcu spowolni rowniez jego wyrastanie.


Pieczemy we wczesniej nagrzanym piekarniku. Z termoobiegiem, w temperaturze 200°C przez okolo 40 minut. Sprawdzamy wykalaczka czy ciasto jest upieczone.


Studzimy w formie przez jakas godzine. Wykladamy i kroimy.
Tortano jest smaczny cieply i zimny. Jemy go samego np. tak jak pizze. Dodatkowo mozemy podac np. zielona salate, wedliny :-)


Polecam do zrobienia.
Zapraszam wszystkich na wirtualny kawalek tortano.
I chcialabym zlozyc najserdeczniejsze zyczenia imieninowe wszystkim Tosiom i Antosiom - Auguri!!! anthony :-)

domenica 12 giugno 2011

Busiate con pesto alla trapanese, czyli makaron busiate z pestem z Trapani


Pare dni temu zrobilismy (zrobiliscie i Wy???)  makaron busiate. Dzis zrobilam do niego sos - pesto alla trapanese.
Jako, ze nie mieszkam w Trapani, poczytalam co pisza o tym pescie Ci co w Trapani sie urodzili i wychowali. Takie zrodlo jest chyba najbardziej rzeczowe. Tu i tu.
Glowne zasady to:
a) ilosc czosnku - 1 zabek na osobe + 1 zabek
b) pesto nie ma byc totalnie zmiksowane, ma sie w nim wyczuwac kawaleczki migdalow, pomidorow
c) nie ma byc zbyt czerwone a z pomidorow nalezy usunac skorke i pestki
d) migdaly maja byc ze skorka
e) idealnie jest miec do jego przyrzadzenia drewniany mozdzierz

Pesto alla trapanese
skladniki:
4 - 5  zabki czosnku
500 g dojrzalych pomidorow
spory peczek bazylii
ok. 100 g migdalow (dwie garscie)
oliwa z oliwek
sol

Jesli chcecie zrobic pesto w mozdzierzu najpierw nalezy rozetrzec czosnek. Pozniej dodac bazylie i sol (najlepiej gruba, morska). Nastepnie migdaly. Pozniej pomidory i oliwe. Na koncu doprawiamy na sol.
Ja rozdrobnilam wszystko blenderem. Dalam razem czosnek, bazylie, szczypte soli, migdaly i troche oliwy. Osobno rozdrobnilam pomidory (nie na papke, ale tak ze wyczuwalne sa jeszcze kawalki). Wymieszalam wszystko dodajac troche oliwy i soli do smaku.


Pesto podajemy z makaronem busiate lub innym np. mafalde lunghe, spaghetti.
Makaron gotujemy al dente w osolonym wrzatku. Odcedzamy. Mieszamy z czescia pesta. Wykladamy na talerze. Polewamy dodatkowo sosem i posypujemy startym pecorino.
Smacznego :-)

P.S. Uprzedzam, ze czosnek dosyc czuc. Jesli przeszkadza Wam jego smak zredukujcie ilosc dodanego do pesta czosnku.

sabato 11 giugno 2011

Lorighittas, czyli sardynski makaron z Morgongiori

Wzielo mnie na robienie swiezego makaronu. Wiadomo jak czlowiek czegos nie je to caly czas o tym mysli :-) Tez tak macie? Dzis sardynski makaron. Przepis na jego wykonanie znalazlam na pieknym blogu la mercante di spezie. Wielka szkoda, ze autorka zawiesila publikowanie, bo to byl bardzo interesujacy blog.


zuzylam:
500 g maki pszennej durum (semola di grano duro rimacinata De Cecco)
ok. 300 ml cieplej wody
szczypta soli

Zagniatamy ciasto
Wysypujemy make na stolnice lub do duzej miski. Podgrzewamy wode i wsypujemy do niej szczypte soli. Zaczynamy podlewac wode i zagniatac ciasto. W zaleznosci od rodzaju maki roznie wchlania ona wode. Do mojego ciasta dodalam okolo 280 ml wody. Wyrabiamy dobrze ciasto i odstawiamy pod przykryciem (aby nie obeschlo) na jakies pol godziny.

Formujemy makaron
Odrywamy malenkie porcje ciasta i formujemy z nich cienki waleczek o dlugosci ok. 30 centymetrow. Owijamy dwukrotnie wokol zlaczonych palcow, srodkowego i wskazujacego. Odrywamy nadmiar waleczka i dobrze zlepiamy koncowki. Otrzymujemy dwa zlaczone ze soba kolka z ciasta. Przeplatamy je miedzy soba rolujac, az do uzyskania jednego  polaczonego kolka.


Odkladamy makaron do obsuszenia na pare godzin.
Z tego co wyczytalam (jesli chcemy go przechowywac ususzony) na calkowite obsuszenie potrzeba conajmniej 3 dni.
Ja obsuszylam go przez kilka godzin a nastepnie partiami zamrozilam.

Najczesciej jada sie ten makaron okraszony prostym sosem pomidorowym lub sosem pomidorowym na kurczaku. Oczywiscie posypany hojnie startym pecorino. Pecorino sardo najlepiej :-)

giovedì 9 giugno 2011

Panna cotta agli albumi, czyli piemonckie mleczko smietankowe na bialkach


Odstepstwa od diety czasami sie zdarzaja :-)))
Wszystko zaczelo sie od pytania zadanego przez jedna z forumowiczek na forum Kuchnia: czy mozna zrobic panne cotta bez zelatyny?
Wpisalam haslo w google i ... Tak. Mozna. Na bialkach.
Potem dyskusja zeszla na temat: czy panna cotta gotowana w kapieli wodnej, w piekarniku jest panna cotta? Wedlug mieszkancow Piemontu - tak. My nazwijmy ja sobie jak chcemy :-)
Potem inna z uczestniczek forum postanowila zaryzykowac i zrobila panne cotta. Nie byla zbytnio zadowolona z rezultatu i jej opinia to p r z e o c h y d n e !!! Korzystajac z jej doswiadczenia i 2 przepisow (tego i tego) postanowilam zaryzykowac i ja...

Skladniki:
na 4 porcje
250 ml slodniej smietanki 36%
50 g cukru
60 g bialek
szczypta soli
4 lyzki cukru na karmel

Wykonanie:
Smietanke podgrzac wraz z cukrem, az cukier calkowicie sie rozpusci. Ostudzic. Bialka lekko roztrzepac ze szczypta soli. Dodac do ostudzonej smietanki i lekko razem roztrzepac widelcem. Przecedzic przez sitko, aby wyeliminowac czesci bialka kurzego, ktore sie nie rozpuscily.


Wysypac cukier na patelnie i podgrzewac, az rozpusci sie i skaramelizuje. Wylac karmelem foremki, w ktorych zapieczemy nasze mleczko. Wysmarowac scianki foremek, nie pokryte karmelem, maslem. Wlac do foremek mleczko i umiescic je w wiekszej formie. Nalac do niej goracej wody i wstawic do nagrzanego piekarnika. Piec w kapieli wodnej 40 minut, w temperaturze 140°C (ogrzewanie tylko z dolu), na srodkowym poziomie piekarnika.


Wyciagnac z wody, ostudzic foremki i schlodzic w lodowce.


Rezultat?
Smakowala jak panna cotta.
Delikatna, smietankowa "galaretka"...
Oczywiscie mozna ja zrobic i bez karmelu, np. z polewa czekoladowa, kawowa czy owocowa. Mozna dodac czekolade i bedziemy miec wtedy panne cotta czekoladowa itp. itd. Jesli sprobujecie dajcie mi znac jak wyszla. Uwazajcie jedynie, zeby jej nie przesuszyc i nie dodawajcie bialek "na oko".
Pozdrawiam wszystkich :-)

mercoledì 8 giugno 2011

Busiate trapanesi, czyli dlugie swiderki z Trapani


Robicie czasami swiezy makaron? Ja bardzo rzadko makarony jadam i jeszcze rzadziej je robie sama. Przewaznie korzystam z suchych makaronow lub ze swiezych sprzedawanych na wage. Tym razem zrobilam makaron busiate, ktory zwyczajowo podaje sie z pestem - pesto alla trapanese, o ktorym napisze w nastepnym poscie.

na okolo o,5 kg makaronu potrzebujemy:
350 g maki pszennej durum - semola di grano duro rimacinata De Cecco
200 ml cieplej wody
szczypte soli

Wysypujemy make na stolnice lub do jakiejs miski. Dodajemy szczypte soli i zaczynamy wyrabiac podlewajac stopniowo ciepla wode. W zaleznosci od tego jak nasza maka wchlania wode, tyle zuzyjemy wody. Moja porcja maki wchlonela okolo 180 ml wody. Zagniatamy elastyczne i zwarte ciasto i wyrabiamy je przez kilka minut. Odstawiamy na jakies pol godziny owiniete dokladnie w sciereczke i przykrywamy, aby nie obeschlo. Ja wlozylam ciasto do torebki foliowej.

Ksztaltujemy busiate.
Z ciasta odrywamy malenkie porcje. Ksztaltujemy z nich cienki waleczek o dlugosci 10 - 13 cm. Obtaczamy w mace i nawijamy na drut (taki do robienia na drutach) formujac dlugi swiderek. Ja uzylam drewnianego szpikulca do szaszlykow.


Ukladamy makaron i zostawiamy do obeschniecia.
Pozniej mozemy go ugotowac i podac, lub np. zamrozic. Zamrozony makaron wrzuca sie potem bezposrednio na osolony wrzatek.

venerdì 3 giugno 2011

Seppie grigliate, czyli grilowane matwy


Ostatnio u mnie albo owoce morza albo sloiki z przetworami :-))) Musicie mi wybaczyc ale ostatnio jem glownie warzywa i roznorakie miesa z grila. Na dzisiejsza kolacje wymyslilam sobie grilowane matwy - wl. seppie. Poszlam na stoisko z rybami i swiezych matw nie bylo ... poszlam wiec do sklepu z mrozonkami i kupilam kilogram mrozonych, juz oczyszczonych matw.

Matwy rozmrozilam i zrobilam im dodatkowa sekcje. Glownie w czubeczkach z mackami lubia pozostawic jakies "swinstwa". Nastepnym razem, gdy kupie swieze matwy pokaze dokladnie jak je oczyscic.
Matwy umylam.
Kiedy robilam matwy z grila, po raz pierwszy, sama sobie wymyslilam jak to zrobic. Zamarynowalam je w oliwie z posiekana natka pietruszki i czosnkiem. Potem wrzucilam na grill. Jaki byl rezultat? Olej pryskal, natka i czosnek sie palily a matwy.... gumowate i smakujace surowizna. Jedno wielkie swinstwo. Cos bylo nie tak ...
Pare lat temu bylismy goscmi mojej polskiej przyjaciolki, ktora mieszka na malowniczej wysepce Procida. Wiem, ze kolezanka mnie czasami anonimowo podczytuje i przesylam jej wielkiego buziaka :-)))) Towarzysz mojej przyjaciolki zabral sie za przyrzadzanie przystawki - matw z grila. Ja pomna mojej kulinarnej kleski od razu sie zainteresowalam.
Ja: Sluchaj. Raz zrobilam matwy z grila i to bylo straszne swinstwo. Spalone i surowe.
On: A obgotowalas matwy ???
Ja: A to je trzeba najpierw obgotowac ???
No i widzicie czlowiek sie uczy cale zycie.

Umyte matwy (jesli sa duze) kroimy na pol i robimy pare ukosnych naciec.
Wrzucamy do osolonego wrzatku i gdy woda ponownie zawrze, gotujemy doslownie 2 minuty. Odcedzamy.
Rozgrzewamy patelnie do grilowania lub rozpalamy grill i opiekamy matwy z obu stron.


Doprawiamy odrobina soli, pieprzem posiekana natka pietruszki i czosnkiem w plasterkach. Polewamy oliwa i skrapiamy sokiem z cytryny lub jesli lubicie octem balsamicznym.


Podajemy jeszcze cieple. Takie sa najlepsze, choc ...jesli chcecie mozecie je schlodzic i podac na zimno. Pomietajcie jednak, ze wtedy sokiem z cytryny lub octem skrapiamy dopiero przed samym podaniem.
Smacznego :-)

giovedì 2 giugno 2011

Asparagi sott' olio, czyli marynowane szparagi w oleju

Kupilam wczoraj szparagi tzw. paesane - lokalne. Od zazwyczaj kupowanych roznia sie tym, ze sa dluzsze i ciensze, i przypominaly mi troche dzikie szparagi. Tylko, ze dzikie szparagi byly jeszcze ciensze i gorzkie w smaku.
Mialam w planach ugotowac ze szparagow jakas dietetyczna potrawe, a niespodziewanie zamarynowalam je i wlozylam do oliwy. Bedzie jak znalazl po zakonczeniu diety. Akurat, ze tak powiem "dojda", czyli beda gotowe do konsumpcji :-) Z pajda swiezego chlebka i plastrem jakiejs dobrej wedliny.


Ze szparagow odlamujemy zdrewniale koncowki i pluczemy je.
Gotujemy marynate:
litr octu winnego
na litr bialego wina lub wody
2- 3 lyzeczki soli.
Gdy marynata zawrze wrzucamy umyte szparagi i gotujemy je 5 minut od momentu, gdy marynata powtornie zawrze.
Wykladamy na sciereczke i zostawiamy do osuszenia na pare godzin. Moze byc np. i na cala noc.


Wkladamy do sloiczkow dodajac pokrojony zabek czosnku i sucha papryczke peproncino (moze byc w platkach juz rozkruszone).
Zalewamy oliwa badz olejem. Usuwamy powietrze, ktore pozostalo pomiedzy warzywami. I zakrecamy sloiczek. Odstawiamy w ciemne miejsce na pare tygodni.
Moje szparagi byly cienkie i dobrze sie giely po obgotowaniu. Jesli uzywacie innego rodzaju szparagow wlozcie je w calosci (na dlugosc) do cienkiego i dlugiego sloiczka lub przekrojcie je na pol.


Zawsze przypominam, ze warzywa absolutnie musza znajdowac sie pod poziomem oleju i do ich czesciowego ubrania nalezy uzywac zawsze czystych sztuccow.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...